Masz wrażenie, że w Twojej głowie brakuje już miejsca na myśli, wciąż kłębiące się analizy, pytania, wnioski i emocje? Ciągle słyszysz, że jesteś „przewrażliwiony” i zbyt emocjonalnie reagujesz na wszystko wokół? A może sam masz wrażenie, że coś jest z tobą nie tak? Jeśli na te pytania odpowiadasz twierdząco, możliwe, że jesteś nadaktywny mentalnie.
„Parkuję samochód. Zastanawiam się, czy Pani parkuje na podwórzu czy na ulicy. Przechodzę przez bramę, usiłuję dociec, które auto należy do Pani. Czy lubi Pani samochody? Myślę, że tak. A jednak nie zauważam żadnego interesującego. Mówię sobie, że się pomyliłem. Dochodzę do domofonu. Na skrzynce na listy lub na dzwonku Pani nazwisko jest napisane inną czcionką niż nazwiska osteopatów. A więc nie zaczęła Pani przyjmować tam w tym samym czasie, co oni. Dlaczego? Gdzie Pani przedtem praktykowała? Dalej od swojego domu? U siebie w domu? Czy Pani klienteli nie przeszkadza, że zmieniła Pani adres? Wchodzę. Drugi dzwonek nie działa. Trzeba by go naprawić. Dlaczego nikt go dotąd nie naprawił? […]” – oto opis odczuć pacjenta, który boryka się z mentalną nadaktywnością (Christel Petitcollin, „Jak mniej myśleć”).
Wina prawej półkuli
Osoby nadaktywne mentalnie, podobnie jak pacjent z przytoczonego fragmentu książki, są bombardowani informacjami, zapamiętują najmniejsze szczegóły, analizują wszystkie możliwe scenariusze dla jednego zdarzenia (typowe „co by było, gdyby”) i charakteryzują się nadzwyczaj rozwiniętą intuicją. W efekcie, jedno z najczęściej słyszanych przez nich zdań to „jesteś przewrażliwiony, wydaje ci się”. Tymczasem, według badań specjalistów, szacuje się, że około 20-30 proc. społeczeństwa cierpi na tego typu przypadłość. Gdzie leży wina? Otóż naukowcy rzucają oskarżenie w stronę innej budowy układu neurologicznego i nadaktywnej prawej półkuli mózgu. Nic dziwnego, prawa półkula to instynkt, integracja sensoryczna, emocje i wszystko to, co czujemy, a czego nie widać gołym okiem. To zupełna odwrotność półkuli lewej – linearnej, metodycznej i werbalnej. Prawa półkula czuje, a lewa to określa i opisuje. Niestety, często bywa, że pacjentom nadwrażliwym mentalnie stawia się mylne diagnozy, idące w kierunku chorób i zaburzeń psychicznych.
Więcej, mocniej, szybciej
Odbieranie większej ilości informacji niż przeciętny człowiek znalazło nawet swój termin naukowy – hiperestezja – bo o niej mowa, to posiadanie nadzwyczaj wyostrzonych zmysłów, stan czujności i przytomności umysłu. O ile w przypadku nagłej sytuacji stresowej taki zestaw cech bardzo nam się przydaje, o tyle mierzenie się z codziennym poczuciem zagrożenia nie należy do najlżejszych. Takim osobom mogą przeszkadzać określone zapachy, smaki, hałasy czy tekstury.
– W większości przypadków nadwydajności mentalnej hiperestezja łączy się z synestezją, to znaczy ze skrzyżowaną aktywacją zmysłów w mózgu. Synestetycy widzą na przykład kolorowe słowa lub wypukłe cyfry – tłumaczy Christel Petitcollin.
Hiperestezja to także niska zdolność do selekcjonowania i segregowania informacji zmysłowych. Umysł większości z nas wyklucza automatycznie te niepotrzebne, a pozostawia kluczowe, które mogą mieć dla nas określone znaczenie. U osób nadwydajnych ten proces jest zaburzony, a selekcja informacji musi odbywać się „ręcznie”, czyli za pomocą własnych wniosków czy analiz. Właśnie dlatego takie osoby mogą mieć problem z koncentracją, skupieniem, odnajdowaniem się w określonych ramach pracy czy życia społecznego.
Diagnoza i co dalej?
Życie z przypadłością nadaktywności mentalnej nie oznacza jednak, że należy rezygnować z zawodowych planów czy własnych marzeń. Takie osoby posiadają szereg pozytywnych cech, wynikających właśnie ze swojej „inności”. Uwielbiają kontakt z innymi, potrafią rozmawiać na każdy temat i robić kilka rzeczy na raz, mają szeroką wiedzę z różnych dziedzin i cechuje je ponadprzeciętna kreatywność. Co więc można robić, by… nie zwariować?
Autorka książki poleca tworzenie map myśli, harmonogramów i planów czy kotwiczenie (kojarzenie bodźców zewnętrznych ze stanem wewnętrznym). Ważna jest także jednak praca nad poczuciem własnej wartości, oswajaniem samotności i docenianiem najmniejszych osiągnięć. Ale najważniejsze jest zrozumienie – zaakceptowanie, że nasz mózg działa inaczej i oswojenie się z tym.